Ubój nasz powszedni

Droga donikąd (okolice Kielc, 2014)

Droga donikąd (okolice Kielc, 2014)

Wielkim pytaniem pozostaje, o co tak zaciekle spierają się oponenci w prasie, radiu i telewizji. Czy można w rytualny sposób zabijać zwierzęta w każdym kraju – w tym na eksport, czy tylko tam gdzie mieszkają ludzie zainteresowani takim mięsem? Czy można to robić w sposób przemysłowy, czy tylko na własny użytek? Jeśli nie dla siebie, to dla kogo? Tylko dla wyznawców judaizmu (koszer) i islamu (halal), czy dla każdego chętnego?

Przeprowadzany dziś w rzeźni ubój rytualny to skrzyżowanie taśmy produkcyjnej z archaicznym sposobem zabijania zwierząt. Rzeźnik podrzyna zwierzęciu gardło, a ono – w pełni świadome – wykrwawia się na śmierć, a przynajmniej… tak powinno się stać. Nie wydaje przy tym żadnego dźwięku, bo razem z tętnicami przecinane są jego struny głosowe (duże zwierzę, np. krowa, jest najpierw unieruchamiane w specjalnej wirówce, w której rzeźnik podrzyna mu gardło, odczekuje chwilę, a następnie… maszyna odwraca miotające się zwierzę nogami do góry). Część zwierząt, zanim straci świadomość po gwałtownym krwotoku, jest w pośpiechu podwieszane głową w dół na haku. Ile z nich dopiero tam traci przytomność?

Światło w mroku (dziedziniec Synagogi Remuh na Kazimierzu, 2009)

Gdzie w tym przemysłowym rytuale troska o to, by zwierzę nie cierpiało? Na ile zasady spisane przed wiekami gdzieś na Bliskim Wschodzie mają zastosowanie współcześnie? Sami Żydzi mają z tym nie lada problem: ortodoksyjni przestrzegają zasad koszerności, reformowani swobodniej podchodzą do tej kwestii, a niewielki odsetek jest wegetarianami. Przestrzeganie koszerności pomaga w zachowaniu zdrowia, ale go nie gwarantuje.

Ryszard Kapuściński sportretował w Hebanie plemię, którego członkowie żywili się krwią swoich krów. Upuszczali jej trochę żywym zwierzętom i pili jeszcze ciepłą jak pokrzepiający koktajl. Krowy nie cierpiały przy tym zabiegu prawdopodobnie bardziej niż honorowi krwiodawcy. Półdzika Afryka to nie Europa XXI wieku? Dla równowagi zapraszam do posmakowania swojskiej kaszanki lub dworskiej czerniny.

Trwa Chanuka, za chwilę Boże Narodzenie – czas światła i radości. Zwierzęta nie przemówią ludzkim głosem. Czy jak co roku pozostanie dla nich ten sam zimowy mrok?

Ten wpis został opublikowany w kategorii Bez kategorii. Dodaj zakładkę do bezpośredniego odnośnika.