Konsekwencje fasadowości chrześcijaństwa w Polsce wołają już o pomstę do nieba, a związek państwa z Kościołem rzymsko-katolickim (instytucją) prowadzi do powszechnie akceptowanych kompromisów, które dla duchów niepokornych są nie do przyjęcia. Kto – oprócz garstki felietonistów – ma odwagę mówić o tym publicznie? Kiedy istotną kwestią stanie się zwykła przyzwoitość a nie konieczność mierzenia się ze stereotypem Polaka-katolika? Kiedy ludzie zrozumieją, że wiara jest sprawą wyboru, a nie – automatycznej konieczności, wynikającej z urodzenia w danym miejscu.
Boaz Pash – były rabin gminy krakowskiej – powiedział kilka lat temu w rozmowie z dziennikarzem portalu Interia: My jesteśmy otwarci na nauki na poziomie intelektualnym, nie na praktycznym. Na tym drugim pozostajemy rejectable (ang. reject – odmowa). To znaczy chętnie zaspokajamy ciekawość wszystkich, ale są nauki zarezerwowane tylko dla Żydów lub osób poważnie myślących o konwersji. Osobiście wolałbym, żeby ktoś był dobrym nie-żydem, niż złym żydem*. Oto prawdziwa lekcja otwartości, tolerancji i… zwykłej szczerości!
Niemożliwym do ogarnięcia jest dla mnie to, że w religijnym życiu aspekt etyczny może być tylko jednym z wielu, tj. niekoniecznie najważniejszym. Samo wykonywanie obrzędów określonych przez daną tradycję religijną miałoby zbliżać do boskiego ideału? Irracjonalna potrzeba rytuału jest dla mnie wyjątkowo przygnębiająca, bo ostatecznym – jeśli nie jedynym – testerem wyznawanego systemu wartości jest codzienne życie. Nie jest dla mnie specjalnie istotne gdzie, jak często i… czy w ogóle się modlisz. To przyzwoitość stanowi dla mnie podstawowe kryterium człowieczeństwa. Jeśli nie potrafisz w praktyce zastosować nauki płynącej ze świętych ksiąg, lepiej popatrz na Innego, który niezależnie od przekazanej mu obyczajowości i religii jest przyzwoity… z natury.
* http://facet.interia.pl/obyczaje/religie/news-zydzi-masowo-nie-powroca,nId,450010