Dom z marzeń. Obiekt westchnień. Ten w Końskich zbudowano z… macew. Solidnych. Gdybym nie widział na własne oczy i nie dotknął własną ręką jego ścian, nie uwierzyłbym! Napisy na fragmentach nagrobków są na tyle wyraźne, że osoba znająca hebrajski może poczytać strzępy życiorysów dawnych mieszkańców Końskich. Nie musi nawet trudzić się o zgodę właściciela posesji. Inskrypcje widać zza ogrodzenia.
Na ścianie budynku dostrzegłem krzyżyk. Skojarzenie z żydowska mezuzą nasunęło mi się niemal automatycznie. Z drogi. Próbuję sobie wyobrazić, co musi czuć Żyd patrzący na te mury. To tak, jakby chrześcijanin znalazł się przy budynku, w którym kamienne krzyże wmontowano by jako uzupełnienie nadproży lub parapetów. Kąt prosty wzmocniłby przecież konstrukcję. Czy to nie byłoby proste? Dopóki chrześcijanie żyliby w sąsiedztwie, mieliby cmentarz. Później zostałby zagospodarowany?
Wracając do Końskich, niedaleko od budynku z macew znajduje się cmentarz żydowski. Ani śladu ogrodzenia, nawet kawałka macewy – w mieście, w którym w latach 30-ych XX wieku co drugi mieszkaniec był wyznania mojżeszowego! Krzaki i trawa. Cmentarz został zniszczony w czasie wojny rękami… Żydów. Niewiarygodne? Nie śmiałbym dyskutować z żołnierzami, którzy celowaliby do mnie z karabinu. Resztki nagrobków zniknęły po wyzwoleniu…
W Starachowicach ogrodzony cmentarz żydowski sąsiaduje z osiedlem domów jednorodzinnych. Z trzech boków otaczają go zadbane posesje, wzdłuż czwartego – biegnie droga. Macewy stoją tam w równych rzędach. Zarówno w Starachowicach, jak i w Końskich to macewy codziennego użytku.* O ile w pierwszym mieście mogą służyć jako doskonały materiał na lekcję pod chmurką z religii, kultury i historii lokalnej w jednym, to w tym drugim – stały się poszukiwanym materiałem budowlanym. Zapobiegliwość ludzka nie zna granic. Niewiele ponad 50 km dzieli te dwa światy… Tablicę upamiętniającą dziewięć tysięcy żydowskich mieszkańców Końskich odsłonięto w tym mieście ledwo kilka tygodni temu. Skromne to były uroczystości. I wiele dziesiątków lat spóźnione.**
Dobrze się stało, że przodkowie rabina Skórki wyemigrowali z Końskich na długo przed koszmarem wojny. Może dzięki temu papież Franciszek ma żydowskiego przyjaciela?*** Może gdyby nie to wszystko, to trzeci z kolei papież nie zostawiłby prośby do Boga w szczelinie Ściany Płaczu?**** Oby na długie i trudne lata pontyfikatu nie zabrakło mu zdrowia. Końskiego!
* http://czarne.com.pl/katalog/ksiazki/macewy-codziennego-uzytku, http://www.baksik.com/?cat=1
*** http://tygodnik.onet.pl/rabin-przyjaciel-papieza/cvqvh
**** http://wyborcza.pl/1,76842,16039335,Papiez_przy_Scianie_Placzu.html, http://www.haaretz.com/travel-in-israel/religion-relics/pope-holy-land-visit/1.596115, http://www.jpost.com/Opinion/Columnists/Pope-Franciss-unfriendly-visit-354557