Kaparot a kapary

Obrzęd kaparot – praktykowany w przeddzień Jom Kippur – jest niezwykle rozpowszechniony wśród ortodoksyjnych Żydów. Kręcąc żywą kurą nad głową w symboliczny sposób przenosi się na ptaka swoje grzechy, po czym przekazuje się go ubogim osobom (na obiad oczywiście). Co kura może mieć wspólnego z tak subtelną sprawą jak odpuszczenie grzechów? Dlaczego tradycja każe człowiekowi zachowywać się w tak absurdalny sposób? Nie rozumiem. Na szczęście pojawia się tendencja do zastępowania wystraszonego zwierzęcia woreczkiem monet, przekazywanym po obrzędzie na cele charytatywne. W 2014 r. zabrał w tej sprawie głos Naczelny Rabin Izraela, a nawet… Minister Ochrony Środowiska tego państwa[1].

Wegetariańskie specjały (Kazimierz, 2009)

Wegetariańskie specjały (Kazimierz, 2009)

W Polsce można pomarzyć o sieci punktów gastronomicznych oferujących wyłącznie dania wegetariańskie. Kilka większych pomysłów z takim menu raczej drepcze w miejscu, również małe biznesy należą do rzadkości. Bezmięsne dania pachną, albo czymś niepełnowartościowym i biednym, albo – przeciwnie – egzotycznym i dziwnym. Również zaopatrywanie się w produkty w sklepach ze zdrową żywnością traktowane jest jako niegroźna, kosztowna fanaberia[2].

Czy wegetarianie ciągle będą stanowić kilkuprocentową mniejszość w społeczeństwie? Należałoby zapytać, w której części świata. W Indiach różnie rozumianą dietę wegetariańską, tj. od wegańskiej ortodoksji po okazjonalne spożywanie ryb lub innego mięsa – stosuje według rozmaitych szacunków ok. 1/3 mieszkańców tego państwa. 38 mln Polaków, z których ponad 90 procent je mięso niemal codziennie, byłoby tam ledwie zauważalną grupą[3].

Czy widział ktoś przestraszonego… kapara? Rośliny reagują na światło, ciepło i dotyk, jednak w kuchni nie cierpią, bo nie wykształciły centralnego układu nerwowego. Pokolenia przeminą zanim ta groteskowo brzmiąca oczywistość znajdzie zastosowanie w praktyce.

[1] http://www.jpost.com/National-News/Peretz-Dont-use-live-chickens-in-Yom-Kippur-ceremony-of-iKapparoti-325833

[2] http://www.vege.pl/str.php?dz=8 

http://tygodnik.onet.pl/kultura/spoldzielnia-smaku/4tr6m

[3] http://podroze.gazeta.pl/podroze/56,114158,10907627,Kraje_na_swiecie__ktore_sa_rajem_dla_wegetarian.html

Opublikowano Bez kategorii | Możliwość komentowania Kaparot a kapary została wyłączona

Interfaith families

Oto w jaki sposób zespół Depeche Mode złożył życzenia swoim fanom rok temu: http://www.depechemode.com/happy-holidays-from-depeche-mode/

Cuda ogłaszają? (centrum Kielc, 2014)

Cuda ogłaszają? (centrum Kielc, 2014)

W kraju niemal monokulturowym takie pomysły mogą budzić zdziwienie. Czy słusznie? Dominuje przekonanie, że Polacy łamią się opłatkiem, śpiewają kolędy, chodzą na pasterkę (lub przynajmniej czekają na transmisję z Lateranu). Co w takim razie z osobami innych wyznań lub osobami niewierzącymi? Chrześcijanie nie chcą zauważać inności swoich bliskich, pozostali godzą się na niby wspólne świętowanie przy wigilijnym stole, więc tradycja wielkiego udawania przechodzi z pokolenia na pokolenie.

Myślę, że najpełniej – o dziwo! – przeżywają święta interfaith families. Rodziny, których członkowie wyznają różne religie lub są agnostykami/ateistami, muszą wykazywać się wielką delikatnością wobec wyborów życiowych poszczególnych osób. Obchodzić po kolei wszystkie święta, wybrane z nich, czy spotykać się w podgrupach? Nikt nie powinien być traktowany z wyższością lub protekcjonalnie, ignorowany lub odpychany.

Sens spotkań rodzinnych poddawany jest wtedy poważnej próbie, bo niezmiernie trudno zaakceptować drastyczne zmiany w życiu bliskich. Nie mamy przed sobą tajemnic? Myślimy podobnie? Takie rzeczy u nas się nie zdarzają? Rzadko zastanawiamy się nad tym, w jaki sposób mogą spędzać drugą połowę grudnia znani i lubiani. Podpowiedź znajdziemy w Wikipedii: Woody_Allen, Bob_Dylan, Jodie_Foster, Tom_Hanks, Woody_Harrelson, Scarlett_Johansson, Hugh_Laurie, Chris_Martin, Brad_Pitt, Ben_Stiller, Barbra_Streisand

Wesołych Świąt – do wyboru, do koloru!

Opublikowano Bez kategorii | Możliwość komentowania Interfaith families została wyłączona

Ubój nasz powszedni

Droga donikąd (okolice Kielc, 2014)

Droga donikąd (okolice Kielc, 2014)

Wielkim pytaniem pozostaje, o co tak zaciekle spierają się oponenci w prasie, radiu i telewizji. Czy można w rytualny sposób zabijać zwierzęta w każdym kraju – w tym na eksport, czy tylko tam gdzie mieszkają ludzie zainteresowani takim mięsem? Czy można to robić w sposób przemysłowy, czy tylko na własny użytek? Jeśli nie dla siebie, to dla kogo? Tylko dla wyznawców judaizmu (koszer) i islamu (halal), czy dla każdego chętnego?

Przeprowadzany dziś w rzeźni ubój rytualny to skrzyżowanie taśmy produkcyjnej z archaicznym sposobem zabijania zwierząt. Rzeźnik podrzyna zwierzęciu gardło, a ono – w pełni świadome – wykrwawia się na śmierć, a przynajmniej… tak powinno się stać. Nie wydaje przy tym żadnego dźwięku, bo razem z tętnicami przecinane są jego struny głosowe (duże zwierzę, np. krowa, jest najpierw unieruchamiane w specjalnej wirówce, w której rzeźnik podrzyna mu gardło, odczekuje chwilę, a następnie… maszyna odwraca miotające się zwierzę nogami do góry). Część zwierząt, zanim straci świadomość po gwałtownym krwotoku, jest w pośpiechu podwieszane głową w dół na haku. Ile z nich dopiero tam traci przytomność?

Światło w mroku (dziedziniec Synagogi Remuh na Kazimierzu, 2009)

Gdzie w tym przemysłowym rytuale troska o to, by zwierzę nie cierpiało? Na ile zasady spisane przed wiekami gdzieś na Bliskim Wschodzie mają zastosowanie współcześnie? Sami Żydzi mają z tym nie lada problem: ortodoksyjni przestrzegają zasad koszerności, reformowani swobodniej podchodzą do tej kwestii, a niewielki odsetek jest wegetarianami. Przestrzeganie koszerności pomaga w zachowaniu zdrowia, ale go nie gwarantuje.

Ryszard Kapuściński sportretował w Hebanie plemię, którego członkowie żywili się krwią swoich krów. Upuszczali jej trochę żywym zwierzętom i pili jeszcze ciepłą jak pokrzepiający koktajl. Krowy nie cierpiały przy tym zabiegu prawdopodobnie bardziej niż honorowi krwiodawcy. Półdzika Afryka to nie Europa XXI wieku? Dla równowagi zapraszam do posmakowania swojskiej kaszanki lub dworskiej czerniny.

Trwa Chanuka, za chwilę Boże Narodzenie – czas światła i radości. Zwierzęta nie przemówią ludzkim głosem. Czy jak co roku pozostanie dla nich ten sam zimowy mrok?

Opublikowano Bez kategorii | Możliwość komentowania Ubój nasz powszedni została wyłączona

Rybik i spółka

Co widzimy, gdy nocą zapala się światło w naszym świecie? Wielkiego potwora ze ścierą, środkami owadobójczymi i tekturą posmarowaną miodem. Na szczęście ma na kapciach resztki jedzenia. Trzeba by się go jakoś pozbyć. Interio, prosimy o poradę[1]. Brawo! Punkt widzenia zależy od punktu siedzenia. Wystarczy poczytać o tych stworzeniach, by zrozumieć, że są nieszkodliwe, mnożą się niezbyt ochoczo i nie przenoszą chorób. Tam gdzie wilgotno, ciemno i ciepło, tam one. Zjedzą cokolwiek. Takie sprytne, nocne sreberka.

Gdyby nie pająk... (Góry Świętokrzyskie, 2013)

Gdyby nie pająk… (Góry Świętokrzyskie, 2013)

– Zabij go! – rzuca żona do męża na widok pająka kroczącego po podłodze. – Za co? – należałoby się zapytać. Ani człowieka nie gryzie, ani chorób nie przenosi, jeszcze much pozbywa się ekologicznie. Mąż dla świętego spokoju pająka zabije, żona odetchnie z ulgą, a dzieci zapamiętają tę scenę na całe życie. Gdy mój synek na widok ośmionoga krzyknął ze strachu, wygłosiłem taką przemowę: – Popatrz, włosy na ramieniu są dla niego jak las. Wygląda inaczej od nas, co nie znaczy, że jest zły lub groźny. Nie musisz go lubić, ale nie trzeba się go bać, ani zabijać. I wyniosłem stwora na dwór.

Oko w oko z obcym (Bieszczady, 2006)

Oko w oko z obcym (Bieszczady, 2006)

Przecież ten pająk to stworzenie, które czuje strach przed każdym innym, większym od niego zwierzęciem. Może popatrzeć na niego jak na sąsiada? Dopóki pełzające, skaczące i fruwające stworzenia nam nie szkodzą, to z jakiego powodu wyrządzać im krzywdę? Skorpionów bałem się od pierwszego wejrzenia, aż zdałem sobie sprawę z tego, że tylko niektóre gatunki są groźne dla człowieka, a z jadu jednego z nich pochodzi białko wykorzystywane do zwalczania nowotworu mózgu[2]. Jeśli nadepnie się na skorpiona, to z pewnością ukąsi – w obronie własnej. Co w tym dziwnego, że chce przeżyć?

Elegancja na stoku (Kielce, 2013)

Elegancja na stoku (Kielce, 2013)

Mnisi buddyjscy unikają w porze deszczowej pieszych wędrówek, by niepotrzebnie nie deptać mnożących się wtedy owadów i innych drobnych bezkręgowców. Po co szkodzić? W sansarę wierzyć nie trzeba, ale warto skorzystać z wypływającej z niej nauki[3]. W judaizmie pszczoły – jak niemal wszystkie owady – uznawane są za niekoszerne czyli niejadalne, jednak wytwarzany przez nie miód jest koszerny. Religie wprowadzają rozmaite zasady traktowania zwierząt, w szczególności wskazówki odnoszące się do sposobów ich uśmiercania i jedzenia mięsa[4]. Czy odrzucając te nakazy/zakazy, ostatecznie można jeść wszystko? Może i tak, ale… czy trzeba?

[1] http://deccoria.pl/warto-zobaczyc/sprzatanie-jak-pozbyc-sie-rybikow-z-lazienki-,25,1018.html#iwa_item=10&iwa_img=1&iwa_hash=36124&iwa_block=tiles

[2] http://www.leki.dlapacjenta.info/s/3275/68362-Leki-i-suplementy-diety-artykuly/36696-Jad-skorpiona-a-leczenie-raka-mozgu.htm

[3] http://przewodnikduchowy.pl/slownik-duchowy/sansara.php

[4] http://kuchnia.wp.pl/kat,1037881,title,Kuchnia-koszerna,wid,16106903,wiadomosc.html?ticaid=113dcf

Opublikowano Bez kategorii | Możliwość komentowania Rybik i spółka została wyłączona

Hubertus

W powodzi reklamowych pomysłów (Kielce, 2014)

W powodzi reklamowych pomysłów (Kielce, 2014)

Meat Is Murder – śpiewał Morrissey jeszcze jako członek The Smiths[1]. To zadziwiające słowa, których prawie nikt nie słyszy w kraju, w którym na rewolucję na talerzu decyduje się tak mało osób. Lobby producentów mięsa i myśliwych skutecznie tonizuje emocje osób mających wątpliwości, czy zabijanie i jedzenie zwierząt jest etyczne. Reklamy mówią wprost, że mięso to siła, zdrowie, męskość i prestiż w jednym. Wystarczy posłuchać lekarzy i dietetyków, by zrozumieć, że to sprytne zagranie producentów stosowane w celu podtrzymywania apetytu na mięso na absurdalnie wysokim poziomie. – Dlaczego nie jesz mięsa? Chorujesz na coś? A może pościsz? – to standardowe pytania zadawane polskiemu jaroszowi. Jak by niezbędnej porcji białka zwierzęcego nie można było dostarczyć organizmowi w formie nabiału…

Polowania. Kościół rzymskokatolicki również dokłada swoje trzy grosze w tym temacie. Na mszach z okazji Hubertusa – obok stołu ołtarzowego – pojawiają się wypchane, a żeby tego było mało… świeżo upolowane zwierzęta, udekorowane owocami i warzywami[2]. W końcu człowiek ma czynić sobie ziemię poddaną. Czy to nie powinno budzić niesmaku wśród wiernych? Stygnący trup zwierzęcia na mszy? Jak najdalej trzymam się od estetyki dbającego o przyrodę chrześcijanina – z dubeltówką w tle[3].

Ciężar duszy? (Rzeszów, 2007)

Ciężar duszy? (Rzeszów, 2007)

Zgodnie z legendą, dzień w którym polującemu Hubertowi ukazał się jeleń z krzyżem między rogami, stał się początkiem nowego rozdziału w życiu późniejszego świętego[4]. Tymczasem każda rocznica poświęcenia jego relikwii stanowi dziś w Polsce preludium rzezi kilkuset tysięcy dzikich zwierząt. Proszę nie zapominać, że myśliwi nie zabijają a odstrzeliwują, a w żyłach zwierzęcia nie płynie krew a posoka. Obłudne to wszystko już na poziomie specyficznego języka.

Integracja w celu zdobycia mięsa to chyba najprostsza forma współdziałania, jaką człowiek wymyślił, ale – w dzisiejszych czasach – też najsmutniejsza. O ile przed wiekami walka o mięso była jednoznaczna z walką o przetrwanie, to czy dziś czegoś nam brakuje, by (prze)żyć? Jaką szansę ma zwierzę zagonione przez ludzką watahę w ostatecznej konfrontacji z bronią palną? Ze świecą szukać postaw jak ta Zenona Kruczyńskiego – kiedyś myśliwego, teraz zdecydowanego przeciwnika polowań i obrońcy praw zwierząt[5].

Można inaczej (Toruń, 2005)

Można inaczej (Toruń, 2005)

Sezon polowań rozpoczęty, również święta za pasem, tuczniki rosną więc w chlewniach jak na drożdżach, a w stawach zaokrąglają się wigilijne karpie… Stoły znów będą ociekać zwierzęcym tłuszczem, a spotkania rodzinne sprowadzą się do rozmów przy pochłanianiu odświętnych ilości mięsa. Ostatecznie za (prawie) wszystko zapłaci… NFZ. Życzmy więc sobie przynajmniej wzrostu gospodarczego. Syci, dobrze ubrani i zadowoleni, może częściej zastanowimy się nad zawartością naszego talerza? A może nawet nad tym, czym była za życia?

[1] http://www.tekstowo.pl/piosenka,the_smiths,meat_is_murder.html

[2] http://www.polityka.pl/tygodnikpolityka/spoleczenstwo/1561041,1,mysliwy-moze-wiecej.read

[3] http://ekai.pl/wydarzenia/x23010/mysliwi-i-lesnicy-uczcili-sw-huberta/

[4] http://ekai.pl/wydarzenia/wydarzenia/x1005/lowil-niedzwiedzie-i-dusze/

[5] http://terytoria.com.pl/ksiegarnia,tytuly,512.html

Opublikowano Bez kategorii | Możliwość komentowania Hubertus została wyłączona