Zastanawiałem się we wrześniu, jaki sens ma prowadzenie tej strony. Poprzedni rok – według żydowskiej rachuby – dobiegał końca i jakoś nie mogłem wykrzesać większego entuzjazmu, by dzielić się ze światem swoimi przemyśleniami. I przyszedł kolejny rok lub – jak kto woli – w kalendarzu na dobre rozgościł się październik.
Zapytany o pomysł na muzyczny prezent z okazji urodzin, poprosiłem o ostatnią studyjną płytę Florence + The Machine. Żona z synem to jednak maksymaliści, bo w okolicznościowym opakowaniu znalazłem CD+DVD tego zespołu, wydane w serii MTV Unplugged. Gdy na ekranie telewizora pojawił się koncert, miałem wrażenie jakbym już kiedyś był w tej gustownej sali. Na myśl przyszła mi od razu krakowska synagoga Tempel. W książeczce dołączonej do zestawu płyt nie znalazłem jednak informacji o miejscu nagrania. Z pomocą przyszła Wikipedia. Okazało się, że to wnętrze najstarszej, istniejącej synagogi w Nowym Jorku: https://en.wikipedia.org/wiki/Angel_Orensanz_Center.
Kilka dni później z niedowierzaniem odczytałem informację, którą wyświetlił komunikator na Facebooku. Kantor Azi Schwartz z Synagogi Park Avenue w Nowym Jorku, którego anielski głos podziwiałem w 2013 r. w Tempel! Przeprosił za długie milczenie, podziękował za słowa uznania i przesłał link do strony, z której można pobrać nagrania z jego ostatniego albumu: https://cantorazischwartz.bandcamp.com/album/ldor-vador.
Również w październiku przyznano Nagrodę Nobla Robertowi Zimmermanowi. Amerykański pieśniarz, bluesman i poeta w jednym – znany powszechnie jako Bob Dylan – urodził się, wychował i rozpoczął karierę na wschodnim wybrzeżu USA. Jego dziadkowie pochodzili z terenów dawnej Ukrainy i Litwy, jak tysiące żydowskich rodzin, wyemigrowali stamtąd na początku XX wieku za wielką wodę. Artysta zachował luźne związki z judaizmem, w latach 70-ych przyjął nawet chrzest, jednak… w 1983 r. uczestniczył w bar micwie syna pod Ścianą Płaczu. Nadal zdarza mu się też zaglądać do synagogi: https://www.tygodnikpowszechny.pl/piesni-do-czytania-36273, http://www.jta.org/2016/10/13/life-religion/bob-dylans-5-most-jewish-moments.
Wiem, że te zdarzenia, w których Kraków i Nowy Jork przeplatają się, tworząc enigmatyczne esy-floresy w moich myślach, nie mają ze sobą większego związku, że bardzo łatwo o myślenie magiczne, ale dzięki tym żydowskim skrawkom ciąg dalszy moich wpisów jednak nastąpi…
PS. Jak mógłbym zapomnieć o życzeniach urodzinowych od przyjaciela? Razem z żoną uśmiechają się z załączonych fotografii. Lulaw dopełnia kompozycji.